Zenek

Witam
Dzisiaj z rana umówiłem się z Józkiem prezesem koła PZW „Kolejarz”. Mamy pojechać na Maciejówkę do Redzikowa, tu spotkamy się z dyrektorem firmy, która za darmo może nam „załatać” wał. Po drodze zajechaliśmy na „Trzy Stawki” zobaczyć, czy wędkują. Trochę zmitrężyliśmy czasu. Szybko jedziemy do Redzikowa, ale mam mało paliwa , muszę zatankować. Szybko pod dystrybutor, zatankowałem, pędzę zapłacić. a pan mówi za olej? Nie, odpowiadam – benzyna. Jasne. Wlałem olej. Szukam ratunku. Prezes pojechał na Maciejówkę.Ja telefonuje do Zenka. Zawsze w takich chwilach, Zenek jak koło ratunkowe. Przyjechał Zenek. Zaciągnął mnie na holu do siebie. W znany tylko sobie sposób wypompował olej. Ja w tym czasie fotografowałem bez. Uwielbiam bez a szczególnie jego zapach. Wyjeżdżam od Zenka, cofam. Zenek macha ręką, domyślam się, że na pożegnanie. Nagle – uderzenie, walnąłem w kogo samochód …. w Zenka. Podziękowałem za pomoc. Mówią, że nieszczęścia parami chodzą. chciałbym dorwać tego, który to pierwszy raz powiedział. Na szczęście nic takiego się nie stało.
Po południu umówiłem się z Bogdanem. chce przejrzeć, jak kręcą się koła w przyczepie. Pomalować felgi, by jakoś po ludzku wyglądało. Podnoszę przyczepę, jedna łapa nie chce unosić. Do kogo po pomoc? Do Zenka! Zadzwoniłem. Jesteś w domu? Przeszło Ci? W słuchawce słyszę radosny głos Zenka. Jestem, kosze trawę. A to, to się każdemu może zdarzyć. Przyjeżdżaj – naprawimy. Pojechałem. Naprawił.
Zenek, co ja bym bez Ciebie zrobił? Dziękuję!!!!!!!!
Takie fioletowe rosną na naszym balkonie.