Pożegnanie spławika

Witam
Pojechałem do Rowów, pożegnać spławikowy rok 2006. Jutro wyprawa na trocie, może łosoś? Jednak spinning nie jest moją specjalnością. Macie też czasem taki dzień? Z pudełka wędkarskiego przełożyłem wszystko do plecaka. Nie wiem dlaczego, ale nie przełożyłem oliwek i haczyków. Moje miejsce zalane wodą. Znam tam każdy dołek, zaczep, miejsca brania ryby. Niestety zalane. Pozostają miejsca rezerwowe. Pierwszy zarzut, zaczep, zerwany haczyk! Całe szczęście jest
Józek z Ustki, dostałem haczyki a od Jego Kolegi garnele – raczki. Duże okonie biorą na raczki. I to chyba całe szczęście moje dzisiaj na rybach. Kolejne zarzuty i wiązania przyponów. Wreszcie uderzył duży okoń. Pod koniec holu wypiął się, miał farta, będzie żył. Z łowiska zszedłem ostatni. Efekt taki jakby ktoś mi życzył „powodzenia”. W tym roku więcej nie będę łowił na spławik. Żegnaj Roku 2006. Jutro Słupia i pożegnanie z spinningiem.